Po przejęciu Twittera Elon Musk rozpoczął serię zmian, które docelowo mają uczynić “błękitnego ptaszka” medium wolnościowym. Rewolucję rozpoczął od masowych zwolnień i przymusu płatnej subskrypcji.
Zwolnienia w Twitterze. Na bruk poszli czołowi menadżerowie
Jedną z pierwszych rzeczy, za które Musk zabrał się, przejmując Twittera, było wyrzucenie na bruk czołowych menadżerów popularnej aplikacji. Pracę stracił m.in. szef Twittera Parag Agrawal oraz dyrektor finansowy Ned Segal. Oberwało się także szefowej ds. prawnych Vijayi Gadde – osobie, która odpowiadała za blokadę konta byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa.
W ocenie Muska zwolnieni menadżerowie wprowadzili go w błąd co do ilości (zaniżonej) spamowych kont na Twitterze, co miało doprowadzić do zawyżenia ceny zakupu aplikacji. Przypomnijmy, że transakcja, do której doszło po miesiącach przepychanek między Muskiem a zarządem Twittera opiewała na 44 mld dolarów i – jak kalkuluje rynek – była najbardziej przepłaconą transakcją na rynku technologicznym w historii.
Zwolnienie menadżerów to jednak nie koniec “redukcji” etatów, które ma w planach najbogatszy człowiek świata. Jak informuje The Washington Post, pracę w Twitterze stracić ma nawet 75 procent załogi, o czym Musk miał powiadomić kilka dni temu inwestorów. To może być jednak dość prostym zadaniem, bo spora część załogi odeszła sama jeszcze przed przejęciem popularnego medium społecznościowego przez multimiliardera.
Płatny Twitter, ale nie dla wszystkich
Kolejnym ruchem, na który zdecydował się Musk zaraz po przejęciu Twittera będzie wprowadzenie przymusu płatności za utrzymanie konta. Dotknie ona jednak wyłącznie zweryfikowanych użytkowników – tych z “niebieską odznaką”. Jako pierwszy o sprawie poinformował portal Platformer, który wskazał, że opłata będzie wynosiła niespełna 5 dolarów (4,99 dol.), a więc tyle, ile wynosi cena płatnej wersji Twittera “Blue”.
Z informacji, do których dotarł portal technologiczny The Verge wynika jednak, że cena “przymusowej” subskrypcji ma wynosić nie 5, a blisko 20 dolarów, co byłoby czterokrotnością aktualnej ceny umożliwiającej korzystanie z dodatkowych funkcji aplikacji.
Co jednak w całości najistotniejsze zweryfikowane profile miałyby 90 dni na włączenie płatnej subskrypcji, w przeciwnym wypadku utracą status zweryfikowanego konta.
The Verge informuje przy tym, że Musk pracownikom odpowiedzialnym za wdrożenie płatnego Twittera postawił ultimatum polegające na wdrożeniu przymusowej subskrypcji do 7 listopada br. lub zostaną zwolnieni.
Na pytania zachodnich dziennikarzy dotyczących przymusowej subskrypcji władze Twittera do dziś nie odpowiedziały, jednak sam Musk w niedzielnym tłicie dał do zrozumienia, że prace nad procesem weryfikacji cały czas trwają.
Czyj także: Musk odlatuje wyżej niż SpaceX. Najpierw dzieli Ukrainę, teraz Taiwan
Czy to w ogóle kogoś dziwi? Płatny Twitter to początek rozsypki tej platformh. Jestem pewien, że do końca roku na TT pojawi się Trump i rozpocznie swoją drogę do wyborów. Płatność za Twittera to akurat małe piwo szczególnie, że dotyczy tylko zweryfikowanych użytkowników, którzy i tak nie odczują tej opłaty. Musk to sobie dobrze skroił i głupoty mówi o tym, że nie wiedział o ilości kont roli.