Ponad 40-letnie, mocno zużyte sandały Steve’a Jobsa – założyciela Apple – właśnie znalazły nowego właściciela. Ktoś mocno lubujący się w reliktach przeszłości i samym Apple zapłacił za nie ponad 218 tysięcy dolarów. Ważne, że para jest kompletna, a “każdy sandał ma regulowane sprzączki”.
Sandały Steve’a Jobsa poszły na aukcji za ponad 200 tys. dolarów
Nieżyjący od 11 lat Steve Jobs zapoczątkował w latach 70. coś, co dziś możemy uznać za wytyczną dla wielu producentów elektroniki na świecie – jakość. Pracując nad nią w niewielkim garażu, na nogach miewał modne wtedy sandały. I choć wieszczył sukces swojemu MacBookowi, nie mógł spodziewać się, że to, co miał pod stopą, stanie się po kilkudziesięciu latach swoistą relikwią, za którą ktoś zapłaci blisko milion złotych. A zapłacił.
„Dobrze używana” – jak określił ją Chris Morris z “Fortune” – para Birkenstock (model Arizona, co podkreślić wypada) należąca do założyciela Apple trafiła na aukcję w sobotę, na której osiągnęła cenę 218 750 dolarów. Co istotne, organizatorzy szacowali, że wiekowe sandały Steve’a Jobsa pójdą za “jedyne” 60 tys. zielonych.
Zgodnie z opisem aukcji, „każdy sandał ma oryginalne regulowane sprzączki Birkenstock i stempel Birkenstock na wewnętrznej krawędzi zamszowych pasków na stopy. Wkładka z korka i juty zachowuje odcisk stopy Steve’a Jobsa , który został ukształtowany po latach użytkowania. Gumowe podeszwy sandałów noszą ślady użytkowania. Zawiera twardy futerał do bezpiecznego przechowywania i transportu.”
Jak wskazuje organizator aukcji, prócz samych sandałów Steve’a Jobsa zwycięzca otrzymuje także NFT z ich 360-stopniową kopią.
Mimo że cena Birkenstocków Jobsa wydaje się być ogromna, to nie jest to najwyższa kwota, jaką zapłacono za obuwie znanej persony. W zeszłym roku fan Michaela Jordana za parę Nike Air Ships noszonych przez legendę NBA zapłacił bagatela 1,5 mln dolarów.