Od uderzenia w polską wieś pociskiem rosyjskiego pochodzenia minęła już ponad doba. Do dziś wiadomo tyle, że w wyniku eksplozji zginęły dwie osoby – obywatele Polski – pracownicy suszarni zboża w Przewodowie. Do ataku lub tragicznej w skutkach “pomyłki” nie przyznaje się ani Rosja, ani Ukraina, a jak wskazuje Pentagon, oba państwa w konflikcie posługują się tego typu pociskami.
Wybuch w Przewodowie. Zginęły dwie osoby
O wybuchu w Przewodowie po raz pierwszy dowiedzieliśmy się z lokalnych mediów przed godziną 16:00, 15 listopada. Około godziny 20 tego samego dnia agencja Associated Press napisała, że wybuch był wynikiem uderzenia rakiety / pocisku rosyjskiego pochodzenia.
Media społecznościowe, zwłaszcza Twittera, obiegły zdjęcia zniszczonego ciągnika i przyczepy, w którą miał uderzyć pocisk.
Po chwili zachodnie media rozpoczęły serię spekulacji, że Rosja zaatakowała Polskę – co dość szybko zdementowały zarówno same władze Federacji Rosyjskiej, jak i amerykański wywiad i przedstawiciele Pentagonu.
Na oficjalne stanowisko polskiego rządu musieliśmy czekać znacznie dłużej, a w międzyczasie premier Mateusz Morawiecki zwołał pilne posiedzenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Po jego zakończeniu w Sejmie odbyło się zaś nadzwyczajne spotkanie Rady Ministrów.
Późnym wieczorem rzecznik rządu, Piotr Muller poinformował, że “w związku z zaistniałą sytuacją wdrożono procedury przewidziane w takiej sytuacji. Zdecydowano, aby podwyższyć gotowość niektórych jednostek wojskowych na terenie Polski i innych służb mundurowych”. Nie wskazał jednak, co dokładnie było przyczyną wybuchu, a także tego, kto za nim stoi. Prezydent Andrzej Duda na środę 16 listopada zwołał zaś Radę Bezpieczeństwa Narodowego.
Media polskie, jak i zachodnie prześcigały się zaś w spekulacjach, zarówno co do samego źródła wybuchu, pochodzenia ewentualnego pocisku, a także tego, czy mogło być to działanie celowe ze strony agresora Ukrainy – Federacji Rosyjskiej.
Ta narracja zdominowała wszystkie strony polityczne w kraju, a także napędziła serię spekulacji, że Polska została zaatakowana przez Rosję i natychmiast powinna wnieść o uruchomienie Artykułu 5 NATO.
Wydawać się mogło, że strona ukraińska o artykuł 5 naciska jednak najmocniej, czego przykładem może być choćby stanowisko prezydenta Ukrainy przypominającego, że wielokrotnie “ostrzegał”, iż Putin nie zatrzyma się na Ukrainie”, co dawało obraz zbrojnej napaści Rosji na Polskę.
Ukraińska deputowana, Lesia Vasylenko, zaapelowała zaś na Twitterze wprost, aby Polska uruchomiła artykuł 5 NATO.
Pocisk spada na Polskę. Rosja i Ukraina umywają ręce
Krajowe służby, w tym także prokuratura pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry, jeszcze we wtorek rozpoczęły formalne dochodzenie, mające na celu wskazanie powodu eksplozji. W środę na miejscu pojawili się także eksperci ze Stanów Zjednoczonych i przedstawiciele NATO.
Z informacji, które przekazano, w Przewodowie odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300. Tymi posługują się jednak zarówno wojska rosyjskie, jak i ukraińskie, co uniemożliwia wskazanie winnych “incydentu”.
Zdementowano tym samym, aby była to rakieta dalekiego zasięgu – tu wymieniano różne modele – pocisk S-300 ma bowiem zasięg do 200 km, co całkowicie uniemożliwia przeniesienie go z terenów Federacji Rosyjskiej nad polskie niebo.
O tym, że rakieta, która spadła na suszarnię zboża w Przewodowie mogła zostać wystrzelona z terenów Rosji, sceptycznie wypowiadali się już we wtorek zarówno przedstawiciele Pentagonu, ale także członkowie polskiego rządu. W rozmowie z TVP Mateusz Morawiecki zapytany o to, czy może potwierdzić, że wybuch był spowodowany uderzeniem pocisku od strony ukraińskiej, powiedział: „Tak, bardzo wiele wskazuje na to, że ten zmasowany atak rakietowy, dronów, pocisków na Ukrainę spowodował kontratak”.
Przypomnijmy w tym miejscu, że we wtorek Rosja przeprowadziła serię ataków rakietowych na Ukrainę. Niektóre z nich były oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od polskich granic.
W tym samym tonie wypowiedział się także szef NATO, Jens Stoltenberg, który również wskazał, że pocisk, który spadł na Polskę, mógł być tym, który wystrzeliła strona ukraińska, odpierająca zmasowany atak Rosji.
“Nic nie wskazuje na to, by był to celowy atak. I nic nie wskazuje na to, by Rosja przygotowywała ofensywne działania militarne przeciwko NATO. Nasza wstępna analiza sugeruje, że incydent został spowodowany prawdopodobnie przez ukraiński pocisk przeciwlotniczy wystrzelony w celu obrony terytorium Ukrainy przed rosyjskimi atakami rakietowymi – oświadczył Jens Stoltenberg.
Innego zdania jest jednak prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zelensky, który – cytowany przez agencję Interfax-Ukraina – oświadczył: “Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta”. Wskazał przy tym, że posiada raport od dowództwa armii ukraińskiej, który może potwierdzić jego słowa.
“Jesteśmy gotowi, by przekazać partnerom posiadane przez nas dowody rosyjskiego śladu. Oczekujemy też od partnerów informacji, na podstawie której wyciągnięto ostateczny wniosek na temat tego, że chodzi o rakietę ukraińskiej obrony przeciwlotniczej” – dodał prezydent Ukrainy, odpierając zarzuty zachodnich władz.
“Winna jest Rosja”
Mimo że zarówno strona polska, jak i przedstawiciele NATO i Pentagonu wykluczają możliwość celowego ataku Rosji na Polskę, a także dementują, jakoby rakieta była wystrzelona z terenów Federacji Rosyjskiej, wszyscy zgodnie przekonują, że odpowiedzialność za sytuację ponosi Rosja.
“Najprawdopodobniej był to pocisk wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą – mówił jeszcze we wtorek prezydent Andrzej Duda. Dodał jednak, że “winę za to tragiczne zdarzenie ponosi strona rosyjska”.
Stanowisko to podziela również szef NATO. “Pozwólcie, że wyrażę się jasno: to nie wina Ukrainy. To Rosja ponosi ostateczną odpowiedzialność, ponieważ kontynuuje nielegalną wojnę z Ukrainą” – zaznaczył w swej wczorajszej wypowiedzi Jens Stoltenberg.
Śledztwo w sprawie wybuchu w Przewodowie, w którym zginęły dwie oosby – obywatele Polski – wciąż jeszcze się toczy. Na jego wyniki oraz oficjalne stanowisko prokuratury badającej sprawę rodziny ofiar będą musiały jeszcze poczekać.